|
Arabika |
|
Administrator
Dołączył: 26 Cze 2008 Posty: 117 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
|
|
Wysłany: Nie 1:57, 07 Gru 2008
|
|
Temat: Ujeżdżenie (elem. kl. P)
Godzina: 13:00
Data: 30.11.2007 (pt.)
Pogoda: Chłodno, wietrznie
Cel: Ćwiczenie z Blu elementów kl. P
Dzisiaj poszłam do stajni, postanowiłam bowiem zrobić Blu trening ujeżdżeniowy z elementami kl. P. W końcu jest już dobry w L-ce, więc zaczniemy ćwiczyć klasę wyżej. Ostatnio nawet na konursie Blu nudził się już kl. L. Gdy weszłam do stajni przywitała mnie cała ferajna, poniważ wszstkie moje zwierzaki - a jest ich trójka - były w stajni. Konie oczywiście w boksach, a Adwokat leżał na słomie w rogu stajni. Przywitałam się z ferajną i weszłam do Blu. Blu przywitał się miło ciągnąc mnie za kurtkę, przy okazji ją śliniąc. Przypięłam mu uwiąz do kantara i wyprowadziłam jego wielki zad na korytarz. Postanowiłam go nie przywiązywać, zobaczyć co zrobi. Zresztą drzwi od stajni i tak były zamknięte, więc daleko by nie uciekł. Poszłam do siodlarni, po jego sprzęt do czyszczenia, a gdy przyszłam spowrotem Blu stał tam, gdzie go zostawiłam. Poklepałam go po jego łopatce i zaczęłam go czyścić. Gdy skończyła kopyta poszłam do siodlarni po siodło i ogłowie. Gdy przyszłam, powiesiłam jego siodło na drzwiach od boksu i zsunęłam mu kantar na szyję, po czym założyłam mu ogłowie. Blu nie bronił się przed tą czynnością, spokojnie przyjął wędzidło, nie podrzucał głowy. W nagrodę poklepałam go i założyłam mu siodło. Podpięłam mu popręg, tak żeby go czuł, ale nie tak jak normalnie. Gdy oboje byliśmy gotowi wyszliśmy na czworobok. Gdy już byliśmy na miejscu podciągnełam mu popręg i wsiadłam na niego. Na początku ruszyliśmy stępem na luźnej wodzy. Dałam Bluszczyskowi swobodę w ruchach, mógł jechać tam, gdzie chce, a ja w tym czasie zakładałam rękawiczki, dopinałam sztylpy i toczek. Gdy już się zorganizowałam zebrałam mu leciutko wodze i powoli zaczynałam kierować. Blu coraz bardziej oddawał mi władzę. Gdy doszło już do tego, że mogłam nim swobodnie kierować, nawet samymi łydkami zmieniliśmy kierunek przez półwoltę i dojechaliśmy na długą ścianę zaczęłam wprowadzać w życie mój plan, który był mianowicie taki, żeby zrobić Blu elementy kl. P. W programie klasy P-1 jest serpentyna o trzech łukach. A więc rozplanowałam sobie, że każdy łuk przypada na mniejwięcej 20 m. Co prawda one są w kłusie, ale to później. Dałam Blu znak, że zaczynamy trenować, więc dosiadem i wodzami zaczęliśmy skręcać. Zrobiliśmy jedną serpentynę. Na początku Blu nie pojął o co chodzi, chciał dalej skręcać, ale go powstrzymałam i wróciliśmy na ślad. Następne dwa łuki poszły o wiele lepiej. No więc przeszliśmy do kłusa. W kłusie najpierw zrobiliśmy woltę, potem zmieniliśmy kierunek przez przekątną. Potem wjechaliśmy na krótką ścianę i zaczęłam hamować Blu. On nie miał z tym problemów, bo robiliśmy już to wcześniej, więc pięknie skrócił wykrok. Na długiej ścianie przeszłam w kłus anglezowany, dodałam mu łydki i wydłużyliśmy kłusa. Zrobiliśmy tak jeszcze dwa kółka, po czym zrobiliśmy zmianę kierunku przez środek i wjechaliśmy na ścianę. Na krótkiej ścianie zrobiłam woltę, a na długiej postanowiłam zabrać się za sepentyny. Przygotowałam Blu i wjechaliśmy na długą ścianę. Skręciłam go łydkami, potem spowrotem ustawiłam na śladzie. Szło nam to lepiej niż w stępie, ponieważ jechaliśmy szybciej i adekwatnie koła były mniejsze. W stępie zrobiłam to z nim, ponieważ chciałam go zapoznać. Gdy skończyliśmy serpentyny poklepałam go i przejechaliśmy przez całą krótką ścianę. Na długiej znowu dałam mu znać, że ma uważać i na skręcie zrobiliśmy półwoltę. Starałam się mu jasno przekazać, czego chcę i chyba mi się udało, bo Blu ładnie wypełnił narożnik i udało mu się nawet pracować zadem. Wjechaliśmy na krótką ścianę, gdzie zrobiliśmy woltę, a na następnej długiej zrobiliśmy znowu półwoltę, tylko że na środku, a nie w narożniku. Gdy zrobiliśmy tę półwoltę poklepałam dzielnego chłopaka i przeszliśmy do galopu. W galopie najpierw jechaliśmy sobie spokojnie, dwa kółka. Potem na długiej ścianie zrobiliśmy woltę o średnicy 15 m. Starałam się jak najbardziej zebrać Bluszcza, żebyśmy byli w jaknajlepszym kontakcie. Bluszcz odpłacił mi się dobrze i ładnie chodził, był skupiony, wreszcie działał tyłkiem, od razu lepiej się jeździło. Gdy wróciliśmy na ślad zachamowałam go do kłusa. Blu już nie miał takich problemów z przejściami chodów jak dawniej, więc bardzo ładnie dał się zachamować. Na rogu zrobiliśmy półwoltę. Od razu jak weszliśmy na ślad zagalopowaliśmy i znowu zachamowałam go przed narożnikiem, żeby zrobić półwoltę. Potem zachamowałam go i zmieniliśmy kierunek przez przekątną. Blu ładnie chodził, rozluźnił się, stał się bardziej elastyczny. Na długiej ścianie znowu zrobiliśmy serpentynę. Potem zrobiliśmy znowu dwa kółka z dodawaniem kłusa i hamowaniem. Następnie rozpędziłam go do galopu. Teraz już zrobiliśmy dresaż, więc mogliśmy sobie trochę poszaleć, więc poganiałam go, żeby biegł jaknajszybciej. Gdy w końcu osiągnęliśmy taką prędkość, że Blu prawie nie wyrabiał na zakrętach zachamowałam go i z kolei galopowaliśmy jak najwolniej. W końcu, gdy on był już nieźle spocony zachamowałam go do stępa. Rozluźniłam mu popręg i poklepałam go. Nieźle sobie dzisiaj poradził. Oddałam mu wodze i położyłam mu się na szyi. Wyjęłam nogi ze strzemion i tak powoli zwalnialiśmy. Co jakiś czas go popędzałam, żeby nie zachamował, ale tak, to szliśmy sobie spokojnie i w pełnym relaksie. Zaczęło grzmieć i nagle lunął na nas ostry deszcz. Zachamowałam Bluszcza i zeskoczyłam z niego. Poszliśmy do stajni szybko, ale spokojnie. Zanim dotarliśmy do stajni wyglądaliśmy jak mokre kury, bo deszcz padał bardzo mocno. Rozebrałam Blu, po czym wzięłam parę ręczników i go wytarłam. Poleciałam do domu po wszystkie suszarki, jakie miałam. Okazało się, że miałam dwie. No ale cóż, lepszy rydz, niż nic. Przyszłam i włączyłam suszarki do prądu, zaczęłam suszyć Blu klatkę piersiową, okolice brzucha i zadu. Przez cały czas intensywnie wycierałam go, zmieniając co chwilę ręcznik. Gdy po jakimś czasie on był już suchy wpuściłam go do boksu i stwierdziłam, że za to ja jestem w dalszym ciągu mokra, więc pożegnałam się z końmi i weszłam do domu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|