|
Arabika |
|
Administrator
Dołączył: 26 Cze 2008 Posty: 117 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
|
|
Wysłany: Pon 18:13, 08 Gru 2008
|
|
Temat: 7 gier - gra w prowadzenie
Godzina: 16:00
Data: 02.01.2008
Pogoda: Zimno, pochmurnie
Cel: Zdobycie pozycji dominującej w stadzie.
Dzisiaj poszłam po Arianę, do stajni. Zastałam ją w jej boksie. Przywitałam się z nia i wyprowadziłam ją na korytarz. Przywiązałam ją do kółka i poszłam po szczotki. Kiedy wróciłam, wyczyściłam ja i poszłyśmy na round pen.
Na round penie, jak zwykle ustawiłyśmy się na środku i zaczęłyśmy od gry w zaprzyjaźnianie. Głaskałam Arianę po całym ciele, a ona się nie sprzeciwiała. Skakałam, wymachiwałam rękoma, huśtałam lonżą wokół niej. Ariana była spokojna, wiedziała, że nic się jej nie stanie, utwierdzała się w tym przekonaniu, za każdym raziem, kiedy to ćwiczyłyśmy. Potem przyszedł czas na jeża. Zrobiłam ulubionego jeża z dłoni i nacisnęłam na jej klatkę piersiową. Ariana odsunęła się prawie natychmiast. Rozluźniłam się i jako nagrodę dałam jej chwilę spokoju i nie robienia niczego. Zrobiłyśmy tak na całym ciele. Za każdym razem, kiedy Ariana prawidłowo reagowała, dawałam jej luz i nagradzałam ją spokojem, lub głaskaniem. Gdy już przerobiliśmy to na wszystkich kierunkach mogliśmy przejść do gry w prowadzenie. Ustawiłam się na przeciwko klaczy, spojrzałam w jej oczy i wysunęłam rękę w kierunku jej klatki piersiowej. Na poprzednim treningu już to przerabialiśmy, więc Ariana wiedziała, że jestem w pozycji dominującej i jestem stanowcza. Klacz zrobiła parę kroków w tył. Zrobiłyśmy tak jeszcze parę razy, za każdym razem, kiedy zrobiła dobrze dawałam jej luz i nagrodę w postaci pogłaskania, albo spokoju. Kiedy udawało mi się ją cofnąć o 5-6 kroków przeszłam na jej łopatkę. Spojrzałam się w konkretne miejsce, na jej łoptace i wycelowałam w nią rękę. Jak się spodziewałam nie dało to rezultatów, więc zaczęłam delikatnie, rytmicznie naciskać. Stosowałam cztery fazy stanowczości. Naciskałam
coraz mocniej. W końcu, nie bez protestów i sprawdzania Ariana ustąpiła. Dałam jej luz i nagrodziłam ją. Ćwiczyłyśmy to na obydwie strony, aż mogłyśmy zrobić pełne koło. Pogłaskałam ją i przeszłam na zad. Na zadzie zrobiłyśmy to samo, z tą różnicą, że klacz obracała się na przodzie. Znowu powtórzyła się sytuacja z czterema fazami i z protestami klaczy, ale ja nie dawałam za wygraną. W końcu Ariana przesunęła się, a my robiłyśmy to tak długo, aż zrobiłyśmy pełne koło. Zrobiłyśmy jeszcze raz odsyłanie do tyłu i stwierdziłam, że na dzisiaj koniec.
Poklepałam ją i wyszłyśmy z round-penu. Skierowałyśmy się do stajni, gdzie przywiązałam ja i wyczyściłam. Gdy skończyłam wpuściłam ją do boksu.
Jestem zadowolona z Ariany, zaakceptowała moje przywództwo, chociaż nie bez sprawdzania mnie, jest mi posłuszna, nie ze strachu, ale z szacunku. Mogę odsyłać każdą jej część ciała. Myślę, że zrobimy sobie jeszcze jeden trening z odsyłaniem, tym razem bez kantara
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|