|
Arabika |
|
Administrator
Dołączył: 26 Cze 2008 Posty: 117 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
|
|
Wysłany: Pon 18:20, 08 Gru 2008
|
|
Temat: Trening Ariany - 7 gier - lonża i gra w yo-yo (tr. II)
Data: 15.05.2008
Dzisiaj poszłam po Arianę na pastwisko. Stwierdziłam, że będziemy miały luźniejszy dzień, pogramy sobie w gry. Moje ulubione " border="0" /> Ariana jest już w zaawansowanej ciąży, więc nie chciałam jej mocno męczyć. Jak wlazłam na pastwicho, musiałam pogłaskać wszystkie nosy i dać im ten cukier, bo by mi spokoju nie dały. Wreszcie złapałam Arianę i poszłyśmy do stajni. Pzywiązałam ją i poszłam po jej sprzęt i kantarek sznukrowy. Najpierw kobyłę wyczyściłam, potem zmieniłam jej kantar. W końcu poszłyśmy na round-pen
Na round-penie przypięłam jej lonżę i pogoniłam kobyłę do stępu. Lonża miała być taka leciutka, więc stępu było po pięć minut na jedną nogę. Potem kłusa, dosłownie trzy minutki na każdą nózię i galopiku po dwa kółka. Zahamowałam klacz i odpięłam jej uwiąz.
Przywołałam ją do siebie i pogłaskałam. Głaskałam ją wszędzie, ona mi pozwalała dotykać się na całym ciele. Potem poprzechodziłam jej pod brzuchem i za zadem. Nie było żadnego problemu. Pogłaskałam klacz i pograłyśmy w jeża. Ułożyłam palce w jeża i nacisnęłam na jej klatkę piersiową. Ariana odsunęła się ładnie to tyłu. Zrobiłyśmy jeszcze jeża wszędzie, gdzie się dało. Na nosie, na łopatce, na zadzie, na piersi, z tyłu zadu. Ariana ładnie przesuwała się od lekkiego nacisku. Za każdym razem, gdy już zrobiła parę kroków, dawałam jej luz, żeby wiedziała, że dobrze. Klacz miała dzisiaj dobry humor, nie chodziła w miejscu, jak zazwyczaj, kiedy jej się nudziło. Pochwaliłam ją i zagrałyśmy w sugestię. Delikatnie sugerowałam klaczy, czego ja chce, a ona po chwili namysłu robiła to. Szło nam coraz lepiej, ponieważ nawet nie musiałam już jej dotykać. Nie miałyśmy problemów z odsyłaniem zadu, przodu, z przywoływaniem itp. Stwierdziłam, że możemy przejść do yo-yoa. Ustawiłam, za pomocą sugestii Arianę przodem do mnie. Pogłaskałam ją i odesłałam jej klatkę piersiową do tyłu. Ariana pierwsze parę kroków zrobiła w tył, potem poszła bokiem. Przywołałam ją do mnie i zrobiłyśmy to jeszcze raz. Tym razem już lepiej poszło, była prawie linia prosta. Gdy klacz oddaliła się trochę przywołałam ją do mnie. Z chodzeniem do przodu po prostej nie było żadnych problemów. Pogłaskałam ją i poćwiczyłyśmy jeszcze dwa razy to yo-yo. Co raz, to szło nam lepiej. Stwierdziłam że wystarczy i przywołałam klacz do siebie. Zapięłam jej uwiąz i poszłyśmy do stajni.
W stajni wykonałam tylko rutynowe zabiegi, czyli czyszczenie i posmarowanie kopyt dziegieciem. Potem stwierdziłam, że wypuszczę spowrotem klacz na pastwicho, co ma taka samiusieńka stać w boksie.
Ariana poprawiła się pod względem charakteru. Dzieki temu, że jest już ujeżdżona i dzięki systematycznej pracy, udało nam się opanować ten jej wulkan energii. Teraz już prawie nie wybucha, a jeśli już, to naprawdę mniej lawy leci ;]
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|