Skokowy (C)

Arabika

Arianin - Skokowy (C)

Dzisiaj poszłam do ogra z zamiarem poskakania z nim. Arianin już się zadomowił w nowej stajni i nawet trochę się poprawił pod względem swojej władczości, jednak i tak ciągle przyporządkowywuje sobie inne konie. Przyszłam do niego i zostałam przywitana cichym rżeniem. Pogłaskałam go i wyprowadziłam na korytarz. Na korytarzyku ładnie go wyczyściłam i ubrałam w jego zielony komplecik. Teraz świetnie wyglądał. Miał na sobie ogłowie meksykańskie, siodło skokowe, biały czaprak, napierśnik, ochraniacze na przód i tył i jeszcze kaloszki. Wszystko z jasno-zielonymi akcentami. Pogłaskałam go i poszliśmy na parkur.
Na parkurze podciągnęłam mu jeszcze popręg i wsiadłam na niego. Dałam mu sygnał i ruszyliśmy stępem. Wzięłam go na lekki kontakt, na razie mógł sam decydować, gdzie chce iść. Oczywiście pole do popisu miał ograniczone, ale zawsze coś. Tą umiejętność, udało nam się uzyskać, z jego poprzednim trenerem, poprzez granie w siedem gier. 7 gier uczy konia, że to on jest odpowiedzialny za utrzymanie kierunku i tempa chodu, więc jeżdżąc na nim, nie muszę go ciągle poganiać i kontrolować. Wystarczy, że nadam mu tempo i kierunek, a on sam będzie szedł. Po piętnastu minutach powolnego stępu podciągnęłam mu popręg i trochę przyspieszyłam tempo. Szliśmy teraz ładnym i dynamicznym stępikiem. Zaczęliśmy sobie od wolt, od największych, do najmniejszych. Potem półwolty i wężyki. W końcu stwierdziłam, że wystarczy już nam tych rozgrzewek, on zresztą też miał już dosyć i przeszliśmy sobie do kłusa. W kłusie zaczęliśmy od małych wolt, potem większe. Następnie zaczęliśmy robić drążki. Arianin szedł bardzo ładnie, muszę go pochwalić, ponieważ dobrze angażował zad i ładnie się zebrał. Pogłaskałam go i pomęczyliśmy jeszcze trochę te drągi, a później poskakaliśmy sobie małe kawaletki z kłusa. Nie chciałam go dresażowo męczyć, ponieważ to jest przecież trening skokowy, nawet zaczynamy nową klasę. Przeszliśmy więc do galopu i zaczęliśmy skakać małe przeszkody na rozgrzeweczkę. Jakieś małe stacjonatki i okserki. W końcu, kiedy on był już rozgrzany i się już do końca skoncentrował, zaczęliśmy skakać parkur klasy C. Postanowiłam z nim zacząć tą klasę, ponieważ uznałam, że jest już wystarczająco gotowy, żebyśmy mogli sobie skakać wyższe klasy. Czas najwyższy. Parkur, jaki dla niego ułożyłam, wyglądał tak:
1. Stacjonata 120
2. Okser 130
3. Pająk 120
4. Szereg
- 4a. Okser 120
- 4b. Doublebarre 120; 130
- 4c. Bramka Sztokholmska 120
5. Mur 110
6. Rów z wodą 200
7. Wachlarz 120
8. Pijany okser 130
9. Piramida 120; 130; 120
10. Triplebarre 110; 115; 120
11. Szereg
- 11a. Okser z rowem z wodą 120
- 11b. Pijany okser 130
- 11c. Pająk 120
Zaczęliśmy skakać. Parkur ogółem nie należał do tych łatwiejszych, był na poziomie zawodów trzy gwiazdkowych, ale my sobie lubimy stawiać wyzwania. Wink

Pierwsza była stacjonata. Arianin bardzo ładnie się skupił i dobrze reagował na moje sygnały. Mocno się odbijał, z idealną pracą zadu, więc mieliśmy spory zapas. Kolejny był okser 130, więc taki już wyższy, ale ogr poradził sobie z nim śpiewająco. Potem z lekkiego ukosa skoczyliśmy pająka 120 i najechaliśmy na szereg. Każda przeszkoda była w odległości dwóch foulee, więc nie było trudno. Przeskoczyliśmy okser i trochę go wydłużyłam, bo wiedziałam, że te 2 foulee są bardzo rozciągnięte. Skoczyliśmy doublebarre i tym razem go skróciłam, bo te 2 foulee wymagały skrócenia. Arianin dobrze sobie poradził, bardzo szybko reagował na moje sygnały, więc nie mieliśmy problemów z skracaniem i dodawaniem. Potem najechaliśmy na mur, który był już bardzo łatwy, więc postanowiłam poćwiczyć z nim wybijanie się w różnych miejsc, przed murem wybiliśmy się trochę dalej od przeszkody niż normalnie. Arianin ładnie się wyciągnął i dobrze skoczył. Kolejny był rów z wodą. Co prawda on miał małe zawachania, ale mocniejszą łydką nakłoniłam go do skoku. Niestety nastąpił na listwę, ale my skakaliśmy dalej. Kolejny był wachlarz, który przeskoczyliśmy na czysto, a później pijany okser, również ładnie nam poszło. Po tym skoku zastosowałam skrót i piramidę skakaliśmy trochę z boku, ale Ar uratował się lekkim podwinięciem nóg w bok. Pogłaskałam go i skoczyliśmy triplebarre. Potem ostatnią częścią parkuru był szereg, w którym każda przeszkoda była w odległości jednego foulee, więc szereg był trudniejszy niż ten poprzedni. Najechaliśmy na okser w rowem z wodą. Tu byliśmy na czysto, potem jedno foulee i pijany okser. Tu ogier musiał się lekko ratować, ale przeskoczyliśmy na czysto. Potem pająk, na którym niestety już zaliczyliśmy zrzutkę. Myślę, że to była moja wina, ponieważ nie poprowadziłam go wystarczająco zdecydowanie. No cóż.. Pogłaskałam go i przeszliśmy na chwilę do stępa. Pogłaskałam go i dałam mu odpocząć, po czym znowu sobie zagalopowaliśmy i najechaliśmy na rów. Tym razem przeszliśmy na czysto, więc postanowiłam powtórzyć jeszcze drugi szereg, na którym zaliczyliśmy zrzutkę. Tym razem poprowadziłam go mocniej i dobrze go skoczyliśmy.
Przeszliśmy do kłusa i jeszcze sobie zrobiliśmy drągi, po czym pozwoliłam mu odpocząć i przeszliśmy do stępa. Popuściłam mu popręg i chodziliśmy sobie tak spokojne dwadzieścia minut, po czym zatrzymałam go, zsiadłam z niego i poszliśmy do stajni. W stajni go rozebrałam i dałam mu marchewkę w nagrodę. Potem go wyczyściłam i wstawiłam spowrotem do boksu Wink