|
Arabika |
|
Administrator
Dołączył: 26 Cze 2008 Posty: 117 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
|
|
Wysłany: Sob 23:48, 06 Gru 2008
|
|
Temat: Join up
Godzina: 19:00
Data: 18.09.2007
Pogoda: Słonecznie, ale z zimnym wiatrem
Cel: Przyzwyczajenie Bluszcza do mojej skromnej osoby.
Dzisiaj poszłam po Bluszcza do stajni, stwierdziłam że muszę go zapoznać głębiej ze sobą, a przy okazji wyrobić mu trochę zaufanie, więc zrobimy sobie join-up. Gdy weszłam do stajni Ariana i Bluszcz drzemali sobie i wogóle cała stajnia była ospała. Taki dzień, no ale trzeba pracować. Weszłam do boksu Bluszcza. Wałach nie chował się, nie gryzł, ani nic, ale też nie był zbytnio do mnie przekonany. A to się ma zmienić, dzięki tej jeździe. Przywitałam się z nim i przypięłam mu uwiąz. Wyszliśmy na korytarz, gdzie przypięłam go do kółeczka i poszłam po sprzęt do czyszczenia. Gdy go wyczyściłam, odwiązałam uwiąz od kółeczka i poszliśmy na round-pen. Chciałam pokazać Bluszczowi, że jestem godna jego zaufania, że zapewnie mu opiekę, spokój i schronienie. Dzięki metodzie połączenia pokażę Bluszczowi, że jestem klaczą alfa w stadzie, chcę żeby się przekonał że ze mną nie zwycięży, ale także że jestem mądra, umiem przebaczać, cierpliwa i że zapewnie mu spokój i schronienie.
Na round penie odpięłam mu uwiąz od kantara i wzięłam lonżę do ręki, która miała służyć mi jako bat. Napięłam mięśnie, rozczapierzyłam palce i wbiłam wzrok prosto w oczy Bluszcza, na co on niespokojnie zaczął kłusować jak najdalej ode mnie. Trzepnęłam go lekko liną, by zaczął jeszcze szybciej biec, poruszałam się agresywnie i energicznie. Pomagałam sobie głosem, on zaczął galopować. Czasami zastępowałam mu drogę zmieniając kierunek, czasami strzelałam z liny w ziemię tuż za jego nogami, oczywiście uważając, aby go nie trafić, by nie zwalniał. Po jakimś czasie wewnętrzne ucho Blu skierowało się w moją stronę. Oznaczało to, że jest na mnie skupiony i okazuje mi szacunek. W dalszym ciągu zachowywałam się jak drapieżnik, nie pozwalałam mu zwolnić. Po chwili Blu zaczął coś przeżuwać, jakby coś jadł. Chciał mi tym przkazać, że jest niewinnym koniem, nie atakuje i chce żebym ja się uspokoiła. W dalszym ciągu jednak zachowywałam się jak drapieżca, więc Blu zdesperowany opuścił głowę na dół, co już było naprawdę oznaką szacunku, ponieważ w takiej pozycji nie widział dokładnie wszystkiego i mógł nie zauważyć zbliżającego się drapieżnika. Pozwoliłam mu zwolnić do kłusa rozluźniając się trochę i ześlizgując wzrok na jego łopatki. Po paru schyleniach głowy oderwałam od niego wzrok i przyjęłam zapraszającą pozę. Położyłam rękę na brzuchu, z przyciśniętymi palcami. Blu chwilę się zawachał, ale potem podszedł do mnie. Pogłaskałam go po czole, po czym poszłam łukiem w kierunku jego zadu. Bluszcz podążył za mną i mogłam wykonywać różne figury. Pogłaskałam go po łbie i podniosłam mu wszystkie nogi po kolei. Bluszcze bez wahania podał mi wszystkie, co oznaczało że darzy mnie zaufaniem, ponieważ oddaje mi swoją broń jaką są jego nogi. Po tym poklepałam go i znowu przypięłam mu uwiąz, po czym poszłam do stajni, gdzie wpuściłam go do boksu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|