www.wsrblackangel.fora.pl :: WSR Black Angel
Forum www.wsrblackangel.fora.pl Strona Główna
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
Crossowy (P) z Cuxą

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.wsrblackangel.fora.pl Strona Główna -> *******Ariana
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Arabika
Administrator



Dołączył: 26 Cze 2008
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:27, 08 Gru 2008
TRENING CROSSOWY (przeszkody do 120 cm)

Data: 5 października
Godzina: 12:00
Czas trwania: 90 minut
Koń: *****Ariana
Jeździec: Cuxa
Pogoda: chłodno, wietrznie, wilgotno

Przyjechałam do Arabiki. Miałam potrenować z Arianą. Dużo czasu nie zajęło mi znalezienie kasztanki. Uśmiechnęłam się delikatnie i mówiąc do niej cicho, weszłam do boksu. Naszą współpracę postanowiłam zacząć od zabawy w przyjaźń. Była spokojna i rozluźniona. Szybko ją przeczyściłam, osiodłałam, założyłam ochraniacze, po czym wyprowadziłam ze stajni.
Wsiadlam na nią. Stala spokojnie. Poklepalam ją i dalam jej sygnal do ruszenia stępem. Postanowilam ją rozgrzać w trakcie 'dochodzenia' do trasy, którą wybralam. Gdy opuścilyśmy teren stajni, klacz postawila uszy i rozglądala się wkolo. Dalam jej dosyć luźne wodze. Wjechalyśmy na polną dróżkę, podciągnęlam popręg, przylożylam jej lydki do boków i ruszylyśmy klusem. Ariana wyciągnęla glowę i szla z nosem przy ziemi. Wydawala się calkowicie wyluzowana. Bliskość z naturą nie pobudzala jej na tyle, by miala wykorzystać okazję i ruszyć za chwilę galopem, więc pozwolilam jej iść tak, jak jej wygodnie. Gdy ląki się skończyly, a nas otaczaly ścierniska, zebralam wodze i zlapalam kontakt z jej pyskiem. Zboczylyśmy z dróżki. Oplotlam jej nogi lydkami - przy ich pomocy - i dosiadu poprosilam ją o skręcenie na woltę. Wykonalyśmy dosyć dużą woltę na lewo. Wąska serpentyna i wolta na prawą stronę. Zatrzymalam ją. Sprawdzilam popręg, byl w porządku. Ponownie ruszylam klusem na wprost. Po chwili poprosilam o ustępowanie od lydki. Chcialam ją maksymalnie rozluźnić, by byla calkowicie przepuszczalna i elastyczna. Nieopodal leżaly snopki. Ich obecność postanowilam wykorzystać. Najechalam na jednego z nich klusa. Nawet nie oddala skoku - po prostu go przeszla. Następnego już jednak przeskoczyla. Miala być to niejako jakaś rozgrzewka do wyższych skoków - nie tylko dla niej, ale także dla mnie.
Zawrócilam. Oddalilyśmy się trochę od dróżki. Poprosilam ją o galop. Uraczyla mnie mięciutkim, powolnym "patataj". Dalam jej sygnal do nieco szybszego tempa. Zbliżalyśmy się coraz bardziej do dróżki. Tuż przy niej Ariana oddala skok. Trochę rzucilo mnie w siodle. Nie za bardzo wiedzialam, dlaczego skoczyla. Obejrzalam się. Rów. Uch, jak dobrze, że ona go zauważyla, bo inaczej moglabym się spodziewać masakry, mimo że nie byl zbyt szeroki. W każdym bądź razie już pierwszą "poważną" przeszkodę mamy już zaliczoną. Wjechalyśmy do lasu, droga uslana byla liścmi, więc na podloże nie bylo co narzekać. Na środku drużki stala kloda na wysokość góra 110 cm, szeroka na jakieś 50 cm. Wyslalam ją mocniej do przodu. Dalam jej sygnal do skoku. Jakby na chwilę czas się spowolnil... Kasztanka pociągnęla w górę, musiala za blisko się wybić. Jednak przeszkodę pokonala bardzo dobrze, ladnie baskilując. Przez chwilę mialam wrażenie, że tak na niej zawiśnie. Jednak już po chwili gnalyśmy dalej. Droga prowadzila mocno w górę. Ariana mocno podstawiala tylne nogi pod klodę. Przez jakiś moment myślalam, że zbliżamy się do końca tej górki, jednak okazalo się, że to tylko kolejna przeszkoda. Byl to kamienny mur, mający jakieś 100 cm. Nigdy nie lubilam przeszkód znajdujących się w takich miejscach... Bo zazwyczaj byl mocny zeskok w dól. I oczywiście się nie mylilam. Klacz jakoś poradzila sobie z tą przeszkodą, choć sam skok wydawal się być "ciężki". Angloarabka pośliznęla się na blocie, przez co tak mocno przysiadla na zadzie, że prawie usiadla. Zatrzymalam ją na chwilę. Okropna ta pogoda, jakby zaraz mialo zacząć padać... Jeszcze tego brakowalo. Dalam jej chwilę na uspokojenie się.
Wolno zgalopawolalyśmy z górki. Niedaleko znajdowal się uskok, a przed nim niezbyt szeroki rów. Poprosilam ją o nieco żwawsze tempo. Ariana przez chwilę się jakby zawachala, przez co oddala trochę plaski skok, ale tak czy siak udalo nam się wskoczyć na platformę. Po kilku foule Ariana musiala zeskoczyć z platformy, na którą z takim trudem wskoczyla. Nieco orzeźwiająca wydala się woda, która rozprysnęla się wkolo. Gdy wyjechalyśmy z wody, mialyśmy jakby chwilę spokoju przed następną przeszkodą. Klacz jakby odnowila swoje zapasy energii i z dziwną pasją przeskoczyla chyba najwyższą i najszerszą przeszkodę – miala jakieś 120 cm wysokości i 90 cm szerokości. Po przeszkodzie wyrwala mocno do przodu. Nieco ostudzilam jej zapal, przytrzymując lekko wodze. Na naszej drodze stal wóz ze slomą. Mocno szla do przodu. Tuż przed przeszkodą dalam jej lydkę i oddalam wodze. Ariana doslownie leciala. Mimo tego, że była mokra nie tylko od wody, ale także od potu, pokonala perfekcyjnie kolejne przeszkody. Byly jakby coraz „latwiejsze”. Ostatnią tylko smagnęla tylnymi kopytami, jak na ironię. Do mety dogalopowalyśmy równym, kolyszącym galopem. Tempo mialyśmy nieco wolniejsze niż na zawodach, ale to w końcu tylko trening.
Poklepalam ją. Zaczęlam klusować po lące. Kasztanka jakby odetchnęla. Po kilku kólkach spokojnego klusa, przeszlam do stępa. Popuścilam jej popręg i pozwolilam wyciągnąć glowę, utrzymując nadal kontakt. Skierowalam się z nią na drogę, powoli wracając do stajni. Angloarabka jakby zapomniala o zmęczeniu i zaczęla się przysluchiwać świergocie ptaków. Ja w międzyczasie zaczęlam analizować caly trening. Ariana naprawdę dobrze się sprawowala, nie odmówila skoku, chętnie wspólpracowala... Moje rozmyślania przerwalo rżenie koni. Wjechalyśmy na teren stajni. Rozsiodlalam ją. Chwilę jeszcze z nią chodzilam w ręku, aby mieć pewność, że jest dobrze rozstępowana. Potem porządnie ją rozczyścilam. Kopyta miala mocno zablocone, więc je jej umylam, żeby potem nie bylo " border="0" />. Zaprowadzilam ją do boksu i nagrodzilam marchewką. Umylam wędzidlo, odnioslam sprzęt na miejsce, po czym zmylam się do siebie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.wsrblackangel.fora.pl Strona Główna -> *******Ariana Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

 

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Template Boogie by Soso
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin