|
Arabika |
|
Administrator
Dołączył: 26 Cze 2008 Posty: 117 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
|
|
Wysłany: Pon 18:15, 08 Gru 2008
|
|
Temat: Trening Ariany- Ujeżdżanie cz. III
Cel: Spacer z Arianą, lonżowanie, mały spacerek pod jeźdzcem.
Przylazłam do Ariany na pastwisko. Oczywiście musiałam przywitać się z całą hałastrą, zajęło mi to trochę czasu. Gdy wreszcie się od wszystkich oswobodziłam, wzięłam Arianę do stajni. W stajni przywiązałam ją i poszłam po jej szczotki. Wyczyściłam ją ładnie, w niektórych miejscach musiałam walczyć z zaklejkami... Oż to błoto. Dobra, gdy ona była już czysta poszłam po jej siodło i ogłowie. Przyniosłam wszystko i dałam jej powąchać, a potem pogłaskałam ją. Ariana stała spokojnie i żywo patrzyła co ja robię. Zsunęłam jej kantar na szyję i założyłam jej ogłowie. Ariana nie miała nic przeciwko, lubiła swoje wędzidło, bo podstępnie kupiłam jej o smaku jabłkowym " border="0" /> Nasępnie założyłam jej siodło i luźno zapięłam popręg. Zdjęłam kantar i wodze z szyji. Chwyciłam ją za wodze i wyszłyśmy ze stajni.
Nie skierowałyśmy się na round-pen, bo stwierdziłam, że zrobię jej mały spacerek. Poszłyśmy wokół stajni. Szłyśmy sobie spokojnie, ja co jakiś czas mówiłam do Ariany. Po piętnastu minutach spacerku podpięłam jej popręg, po dwie dziurki z każdej strony, żeby jej się sierść nie wyrywała. Miała jeszcze trochę luzu. Poszłyśmy dalej. Obkrążyłyśmy cały teren stajni i po spacerku poszłyśmy na round-pen. Na round-penie odpięłam jej wodze i przypięłam lonżę. Podciągnęłam jeszcze jej do końca popręg. Wzięłam bat i pogoniłam ją do kłusa. Nie musiałam jej rozgrzewać, bo była już rozchodzona po spacerku. Na okręgu, po którym ona się poruszała były ustawione drągi na kłus i galop, oba po dwóch stronach, więc chcąc, nie chcąc musiała przez nie przechodzić i uważać. Po piętnastu minutkach zmieniłyśmy nogę. Ariana skupiała się na drągach i dostosowywała swój chód do nich. Rzadko kiedy zdarzało jej się puknąć, a ja mogłam podziwiać jej arabskie chody. Na drugą nogę już się zebrała i podnosiła jeszcze lepiej nóżki. Zahamowałam ją i przesunęłam drągi z kłusa, tak aby były na galop, więc Ariana miała prawie cały okręg z drągami. Popędziłam ją do kłusa, a potem do galopu. Ariana ładnie się wpasowała i przeskakiwała drągi. Po dziesięciu minutach zmieniłyśmy nogę. Potem stwierdziłam, że już wystarczy tego lonżowania. Przypięłam jej spowrotem wodze i odpięłam popręg. Poszłyśmy na halę. Ariana była już na niej wcześniej dużo razy i nie bała się. Na hali znowu pochodziłyśmy trochę w ręku. Potem pogłaskałam ją i powolutku wsiadłam na nią. Gdy już na niej siedziałam pogłaskałam ją i ścisnęłam ją łydkami. Wcześnuiej już na niej siedziałam, więc wiedziała o co chodzi. Ale tym razem nowością były dla niej wodze. Zebrałam je trochę, abyśmy były na lekkim kontakcie i cały czas uspokajałam klacz głosem. Gdy dotarłyśmy do ściany lekko pociągnęłam prawą wodzę, obracając łeb Ariany i zmieniając układ łydek. Chciałam ją przyzwyczaić do skręcania nie tylko wodzami, ale tyeż łydkami. Reszta ciała Ariany podążyła za głową, równocześnie spychana moimi łydkami. Pogłaskałam Arianę, żeby wiedziała, że o to chodzi. Zrobiłyśmy sobie jedno spokojne okrążenie i zmieniłyśmy kierunek przez przekątną. Potem zrobiłyśmy woltę na jedną nogę, zmieniłyśmy kierunek przez środek i zrobiłyśmy woltę w drugą stronę. Ariana chłonęła wiedzę jak gąbka. Wolty wychodziły nam nierówno, ale jak na pierwszy raz szło nam dobrze. Pogłaskałam ją i dodałam jej łydki. Ariana przyśpieszyła. Dodałam jeszcze raz i wypchnęłam ją lekko z biodra, równocześnie zacmokałam. Ariana skojarzyła cmokanie z lonżowaniem i przeszła do kłusa. W kłusie zrobiłyśmy dwa kółeczka i zmieniłyśmy nogę. Na drugą nogę również zrobiłyśmy dwa kółeczka. Stwierdziłam, że wystarczy na dzisiaj i zahamowałam ją, czyli lekko pociągnęłam za wodze, zablokowałam jej łopatki kolanami i usiadłam w siodło, opierając się na tylnim łęku. Arianie było tak niewygodnie, więc zwolniła do stępu. Pogłaskałam ją i pochodziłyśmy jeszcze pietnaście minut, trochę poćwiczyłyśmy wolty. Na parę ostatnich wolt mogłam ją skręcać samymi łydkami. Pogłaskałam ją i zeszłam z niej.
Poszłyśmy do stajni, gdzie ją rozebrałam i wyczyściłam. Ariana była trochę zmęczona, w końcu to był jeden z jej najtrudniejszych treningów w życiu, ale trzeba jej wyrobić kondycję. Nie móewię, że jej nie ma, bo dziewczyna ma kondycję, ale żeby móc zrobić porządny trening musimy dużo ćwiczyć. No i oczywiście najpierw ją nauczyć wszystkiego. Pogłaskałam ją i wsmarowałam jej wcierkę wzmacniającą w nogi, żeby jej się nic ze ścięgnami nie zrobiło. Potem wpuściłam ją spowrotem na pastwisko.
Ogólnie Ariana dobrze się dzisiaj sprawowała, nie miałyśmy większych kłopotów z nowymi rzeczami, bo w sumie to nie było takie nowe, robiłyśmy to na zeszłych treningach. Klacz, jako że ma w sobie 50% krwi arabskiej lubi wyzwania, jest pojętna i inteligetna. Możemy zacząć ją trenować w ujeżdżeniu, bo etap ujeżdżania, czyli przyzwyczajania do jeźdzca mamy za sobą. Oczywiście zamierzamy co jakiś czas powtarzać join-up i na każdym treningu zaczynać od podstaw.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Arabika dnia Pon 18:30, 08 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|